To już dekada! 10-lecie marki Bering!
Wielkie jubileusze wymagają wielkiej oprawy. I w związku z tym ten ceniony w branży producent minimalistycznych, stylowych czasomierzy przedstawił światu 3 modele specjalne, które błyszczą w kolekcji niczym świeczki na urodzinowym torcie. Zegarki Bering, jak żadne inne, udowadniają, że mniej znaczy więcej, a arktyczna inspiracja dla projektantów jest niemal namacalna — i nie chodzi o chłód stali. Proste kształty, oszczędna w formie tarcza ograniczająca się do ostatecznego minimum symboli niczym surowy krajobraz szóstego kontynentu. Przyjmuje przy tym jako standard jakość najwyższych lotów i wygodę noszenia, co jest kwintesencją skandynawskiej manufaktury, na stałe wpisaną w jej DNA.
Początki i rozkwit marki — dekada chwały.
Chociaż historia Beringów nie jest długa, to warto przypomnieć pochodzenie jej nazwy — producent oddał swoisty hołd podróżnikowi Vitosowi Beringowi, pierwszemu Europejczykowi na Arktyce. Ekspedycja miała miejsce w XVIII wieku, jednak do dziś jest uznawana za wydarzenie przełomowe. Dlatego też 10 lat temu to właśnie on stał się inspiracją i jednoczesnym mostem pomiędzy filozofią producenta oraz krainą wiecznych śniegów. Dziś dostępne są w ponad 40 krajach świata i na stałe zakorzeniły się w grunt branży, która ze wzajemnością czerpie ze skandynawskich trendów. Wybierane są przede wszystkim przez koneserów wysokiego stylu, dobrego życia i doskonałego wyczucia praktyczności. Zegarki Bering sporadycznie przełamują przyjęty kanon, nie wymuszając wyjścia z estetycznej strefy komfortu. Lwia część kolekcji to propozycje w kolorze stali, jednak umiarkowany twist w postaci pozłoceń lub barwnych powłok udowadnia znajomość globalnych, modowych zmian. Dzięki temu dopełnią zarówno oficjalną garsonkę oraz biznesową koszulę, jak i casualową, nieformalną kreację.
Jubileuszowe modele — który wybrać?
Każdy z nich jest wyjątkowy, każdy łączy w sobie inną kolorystykę. Kombinacja purpury na meshowej bransolecie oraz różowozłota koperta to absolutny hit sezonu. Barwy te zdominowały wszystkie branże, dlatego również zegarki Bering podążają tym trendem. Szlif słoneczny na cyferblacie to znak rozpoznawczy skandynawskiego producenta, a mieniąca się błękitno-różowo-fioletowa powłoka fantastycznie współgra ze światłem, objawiając się niemal technikolorem.
Intensywna zieleń na siateczkowej bransolecie rewelacyjnie odnalazła się w towarzystwie błyszczącej, stalowej koperty. Dynamiczne odcienie, podobnie jak w poprzednim modelu, pojawiają się również na szlifowanej tarczy, z tym jednak wyjątkiem, iż skomponowana została z pasujących kolorów: zieleni, szarości, różu. Spektakularny efekt dopełni szykownych stylizacji, uwodząc kobiety kochające otaczać się pięknymi przedmiotami i dodatkami.
Na koniec najbliższa relacja pomiędzy Arktyką i zegarmistrzostwem. Nie, model ten nie jest wykonany z lodu, chociaż to mogłoby być ciekawe. Skąd więc widoczny związek? Projekt jest „najchłodniejszy” ze wszystkich w odniesieniu do wzornictwa. Siateczkową bransoletę pokrywa kobaltowa powłoka i wpięto w błyszczącą kopertę ze stali szlachetnej, utrzymanej w naturalnej barwie. Sekwencja szlifu cyferblatu jest zachowana także w tym zegarku Bering, ale ponownie łączy w sobie spójne odcienie szarości, błękitu i niebieskiego.
W tym jednak miejscu koniecznie trzeba wyartykułować najistotniejsze zalety tych czasomierzy. Kwarcowe mechanizmy są całkowicie bezobsługowe i bardzo precyzyjne. Anatomiczna całość wykonana została z nieuczulającej stali szlachetnej, dzięki czemu nigdy nie straci swego blasku ani nie będzie reagowała z wodą. Jednak te parametry byłyby niczym bez szafirowego szkiełka — najbardziej odpornego na zarysowania, które swą twardością ustępuje jedynie diamentom. Nie ma zatem ryzyka, iż na przestrzeni lat utraci przejrzystość lub czytelność. Biżuteryjne modele przeważnie posiadają minimalną odporność na zachlapanie, ale tym razem producent zdecydował się na udekorowanie jubileuszu prawdziwą wisienką jakości — wodoszczelnością 5-atmosferyczną, umożliwiającą nawet powierzchowne pływanie w basenie.